wtorek, 24 listopada 2009

no ale jak...

... że ja niby niejasno piszę? że mój poprzedni post wymaga erraty? no nie - przecież to była poetycko-epicka interpretacja wydarzeń minionych. A niejasne to jest to - jak słusznie zauważyła E. - skąd marcin dorociński wiedział o kiszce stolcowej agaty buzek :)

niedziela, 22 listopada 2009

nigdy nie lekceważ przeciwnika :)

Z kategorii 'cytat dnia': "Przynajmniej teraz masz pewność, że nic tam nie ma"
Oto Ełos i jego komentarz do mojej przygody z tomografem komputerowym, który pokazał, że w mojej głowie jednak wszystko jest w najlepszym porządku :)
Nie mała mróweczka, w pocie czoła biegająca między półkulami, ale pełnowartościowy szary MÓZG!!! :) A to nie takie znowu nic :)

I taki to oto koniec mojej przygody weekendowej, co to mi adrenalinę niezwykle podniosła i dostarczyła przeżyć niezapomnianych nie tylko mnie, ale i kilku osobom w moim otoczeniu, szczególnie tym, które w panice musiały mnie wczoraj ratować i zbierać z podłogi w jednym z klubów. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od zwykłej szczoteczki do zębów - tej, która została mi podstępnie i po tajniacku (!)wyniesiona z domu. W tym to momencie właśnie doszło do zaburzenia energii w kosmosie - bo oto mój gniew skierowany w stronę winowajczyni sprowadził na nią i jej towarzysza karę - wymuszony postój na autostradzie po zmroku, heh :)
Nie doceniłam jednak siły przeciwnika, który w złości zmieniając to nieszczęsne koło, w odwecie wysłał w moim kierunku znacznie potężniejszą energię - taką, co to mnie aż z nóg zwaliła i na krótką chwilę skutecznie pozbawiła przytomności.

Więc ja od dzisiaj to się najpierw trzy razy zastanowię zanim swoim gniewem, złością czy marudzeniem zakłócę przepływ energii w kosmosie. A i osobiście zaczynam się też przyzwyczajać to teorii E., który mówi, że po takiej dawce negatywnej energii skumulowanej wokół mojej osoby, musi nastąpić eksplozja tej pozytywnej dla równowagi :) O, i tego będę się trzymać!!!

wtorek, 17 listopada 2009

ech...

Cytat dnia: "Gdzie jest zlokalizowany gruczoł władzy?" :) No właśnie, też chciałabym to wiedzieć - wiedziałabym wówczas jak rozmawiać z niektórymi ludźmi ...

środa, 11 listopada 2009

1918

Pamiętamy...

niedziela, 8 listopada 2009

"pani wyjeżdża?" czyli jak zrobić wrażenie na mężczyźnie :)

Jak to z nami kobietami jest, że jak tylko widzimy kawałek męskiego nawet umiarkowanie przystojnego ciała w pobliżu i wykazującego do tego choć cień zainteresowania nami, to skutecznie blokujemy te części naszego umysłu odpowiedzialne za racjonalne myślenie? Ja nie wiem... :) Rezultat? Hmmm, przeanalizujmy :)

sytuacja 1:
Lokalny warzywniak, sprzedawca i klientka, wybierająca warzywka. Pan z uśmiechem pyta "czy coś jeszcze, pani Katarzyno?" Katarzyna rumieni się na dźwięk swojego imienia w ustach bądź co bądź obcej osoby i tysiące myśli przelatuje jej przez głowę, wśród których najbardziej dominującą jest ta, że jak nic, pan zrobił mały research na jej temat, bo się pewnie w niej skrycie podkochuje. Podbudowana takimi wnioskami Katarzyna, filuternie odgarnia kosmyk z czoła i pyta z uśmiechem "a skąd pan zna moje imię?", na co sprzedawca z nie mniejszym uśmiechem pokazuje palcem na jej służbowy identyfikator przypięty do piersi! :)

sytuacja 2:
Wrocławska ulica. Katarzyna (tak, tak, ta sama :)) jedzie ze świadomością braku jednego z przednich świateł. W tym czasie na pasie obok ląduje autko z dwoma panami na pokładzie. Jeden z nich, kierowca, unosi rękę i dwoma rozstawionymi palcami pokazuje na swoje oczy. Ja prawdopodobnie zinterpretowałabym to "patrz jak jeździsz, babo", ale nasza dzielna bohaterka pomyślała od razu o swoich światłach i opuszczając szybę, odpowiada panu: "tak, tak, ja już wiem, dziękuję, dziękuję". A skoro kierowca powtarza swój gest, Katarzyna niezmiennie powtarza swoją odpowiedź, na co kolega tamtego pana: "kolega mówi, że ma pani ładne oczy..." :)

sytuacja 3:
Parking w dużej galerii handlowej. Tym razem już nie Katarzyna (ale jej koleżanka) :) pakuje zakupy do swojego samochodu. W tym samym czasie podjeżdża mężczyzna w dużym eleganckim samochodzie, opuszcza szybkę i zadaje pytanie: "pani już wyjeżdża?" "Tak, tak, oczywiście" odpowiada z uśmiechem ona, szybciutko wskakuje do samochodu i wyciąga kluczyki. A tu ups! niespodzianka - brak kierownicy! Więc koleżanka nie tracąc rezonu, wysiada z autka, uśmiecha się przepraszająco do pana i zajmuje dla odmiany miejsce właściwe kierowcy... :)

Ech, i mogłabym tak tu mnożyć podobne sytuacje ... ciekawe tylko czy facetom też czasami zdarzają się takie przygody? :)

wtorek, 3 listopada 2009

Nic dwa razy ...

Przemieliłam tę amerykańską sieczkę halloweenową, te wszystkie 'witches, candies and go-trick-or-treating' z moimi studentami, a chwilę później, zapewne za sprawą święta wiadomego, wpadłam w nastrój znacznie bardziej refleksyjny. I tak, przypomniał mi się jeden z moich ulubionych wierszy. Pomyślałam sobie nawet, że nasza szanowna noblistka nie będzie mi miała za złe, jeśli zacytuję tu choć mały fragmencik - ten mój naprawdę ulubiony :)

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy....