niedziela, 16 listopada 2008

Niagara fallus :)

No normalnie odpadłam dziś. Wymiękłam, jak zobaczyłam tytuł pracy jednej z moich studentek. Generalnie wiadomo, praktyka czyni mistrza, toteż kierując się tą szczytną zasadą, zawalam moich biednych studencików czym się tylko da :) No i cóż widzę dzisiaj? Ano przypłynęła do mnie praca o wdzięcznym tytule "Niagara fallus" :) I jak tu, widząc taki tytuł i znając temat, jaki zadałam, zachować powagę? Bo ten "fallus" to tak naprawdę "najpiękniejsze miejsce na ziemi" :) cudo!

I znacznie bardziej mi się to podobało niż "yellowbell" (wówczas z dziesięć minut zajęło mi odkrycie, że tak naprawdę chodziło o poczciwe 'volleyball'). Choć i tak pewnie nie przebije to dziewczątka, co to swego czasu, kiedy już namęczyłam się okrutnie walcząc z super ekstra sprzętem multi-multi ze słuchawkami i w ogóle, i kiedy to robiliśmy głównie zadania słuchania ze zrozumieniem, pod koniec zajęć odkryła, że jej słuchawki są całkowicie odłączone od całego systemu (sic!) :)
Oczywiście ten drobiazg zupełnie nie przeszkodził jej w rozwiązaniu zadań :)
ech, uwielbiam tę robotę...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

widziałam kiedyś film o niagara fallus :) i domyslam sie ze to musi być bardzo ekscytujące miejsce, hihi