niedziela, 30 grudnia 2007

new year

O rany, ależ ten czas szybko leci - jeszcze niedawno hucznie witaliśmy rok 2007, a tu już kolejny Sylwester i znowu zmiana daty.
O ile koniec roku bywa dla mnie taki czasem przygnębiający i refleksyjny (człowiek robi "bilans zysków i strat" i do różnych dziwnych wniosków dochodzi), o tyle samo pożegnanie starego i powitanie nowego roku zawsze nastraja mnie optymistycznie. Coś nowego się zaczyna, coś co może okazać się najwspanialszym i najbardziej szalonym doświadczeniem w dotychczasowym życiu - to nic, że teraz jest ok, skoro zawsze może być lepiej :)
Jest w tym wyjątkowym okresie jakaś magia - można sobie zaczarować rzeczywistość, odciąć się od starych spraw i zacząć wiele rzeczy od nowa.
Hmm, i chyba na to właśnie liczę w tym Nowym Roku. I życzę sobie, bym za tych 12 miesięcy stanęła przed lustrem i powiedziała "to był zajeb... rok!" :)
No, to wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2008 :)

Brak komentarzy: