środa, 30 września 2009

recenzja

Hmm, gdybym wciąż chodziła do szkoły (wiadomo), to pewnie dziś obowiązkowo pisałabym na polski coś na temat filmu, co to go wczoraj widziałam. Galerianki. I tak, zapewne napisałabym o tym, jak mnie film poruszył i swą dosadnością dosłownie wbił w fotel. Napisałabym o tym, jak obraz polskiej szkoły został w filmie uproszczony i przerysowany, głównie po to, by pokazać kontrast między tą właśnie nudną, nieprzystającą do rzeczywistości szkołą a „dorosłym” życiem poza nią. Napisałabym też pewnie o samotności nastolatków, pozostawionych samym sobie, którzy zapuszczają się daleko w świat dorosłych, zupełnie go jeszcze nie rozumiejąc. Napisałabym o życiowo nieporadnych dorosłych i kosmicznie na tym tle wyglądającym świecie gimnazjalistów. Dalej by szło o zagubionych i szukających prawdziwego uczucia nastolatkach i ich próbach odnalezienia siebie pośród innych. Wspomniałabym pewnie i o Milence, i o rewelacyjnej jak zwykle Izie Kunie :) Nie pominęłabym też tej specyficznej atmosfery w kinie, gdzie to niektórym - z racji tematu zapewne - wydawało się, że pewne komentarze są całkowicie stosowne i na miejscu. Generalnie, walnęłabym recenzję jak się patrzy. A tak, piszę sobie na luzaczku dla siebie (no i może tej jednej czy dwóch miłych osób, co to tu czasem zaglądają) i powiem tylko, że film mi się bardzo podobał. Polecam :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Potwierdzam, film jak najbardziej godny polecenia :) A także, i to że jak już tutaj przedmówczyni zauważyła "buraki" w kinie dodały swoistego klimatu do i tak już klimatycznego filmu :P Dawno już nie wychodziłem o 24 z kina... ale było warto :)